środa, 19 grudnia 2007

Świąteczne życzenia i (świąteczne) przemyślenia...

Święta za pasem. Znowu...

Nie da się ukryć, że gdzieś ta świąteczna atmosfera ode mnie uciekła. Kiedy byłem młodszy było jakoś inaczej - może przez to, że z taką niecierpliwością czekałem na Wigilię i na prezenty. Teraz już tak nie jest, a na prezenty to sobie sam muszę zapracować, co oczywiście samo w sobie nie jest złe. :-)

Co od ostatnich Świąt się zmieniło? Na pewno zdałem sobie sprawę z wielu rzeczy - choćby z tego, że człowiek nie jest niezniszczalny. Nawet zacząłem myśleć jak sobie zorganizować przyszłość, żeby było w miarę ok (nawet o jakimś ubezpieczeniu sobie myślałem).

Zdałem sobie też sprawę, że nie należy zaśmiecać myśli gdybaniem i czarnymi scenariuszami. Czas naszego "procesora", który mamy, może być znacznie lepiej wykorzystany, niż do takich bzdur. Choćby do tego, żeby poprawić lub spróbować poprawić niektóre rzeczy w naszym życiu.

Z takich przemyśleń wyszła też implikacja, że jestem za mało niezależny, że do tej pory tak naprawdę nie dotarło do mnie, że powinienem dążyć właśnie do niezależności.

Co do pracy - zwolnienie z wiadomej firmy było niemal błogosławieństwem i jakoś nie żałuję, że już tam nie pracuję. Fakt - programista ze mnie jak na razie kiepski i łapię się na tym, że za dużo jeszcze myślę "jakby to było gdyby", zamiast robić. Jak to kiedyś stwierdził mój kolega, który przez kompem spędził na pewno z 2x więcej czasu niż ja i do eksperta mu coraz mniej brakuje "trzeba pisać jak najwięcej". I jak tutaj zaprzeczać, kiedy stwierdził to gość, który już nawet swój obiektowy język programowania stworzył?

Światopogląd mi się też zmienił od tego posta, kiedy to napisałem "i przestać w końcu być samotnym". Już mi jakoś na tym nie zależy specjalnie. Nawet sobie nie potrafię wyobrazić kogoś z kim mógłbym się dobrze czuć. Może dlatego, że nigdy tak naprawdę nie byłem zbyt pewny sie w towarzystwie innych. Samotny się czasem czuję - w końcu człowiek jest istotą stadną. Tylko jakoś nie mam potrzeby zakładania rodzinki i potem pracowania na gromadkę dzieci, a pewnie większość dziewczyn tego w końcu od faceta by chciała - "instynkt macierzyński", czy jakoś tak.
O fakcie, że wiecznie chodzę z przypiętą ogromną plakietką "KOLEGA", którą widzą wszystkie dziewczyny, które znam, nawet nie ma co wspominać. :D

Wracając do tematu Świąt - sobie życzyłbym zapału do pracy i samodyscypliny. Szanownym Czytelnikom (sobie oczywiście też) zdrowia i nic więcej, bo tak naprawdę to resztę można sobie samemu zdobyć. Miłości życzył nie będę, bo jak czasem widzę "miłość" (dzisiaj: "jakiś Ty wspaniały/wspaniała", jutro: "mam innego/inną"), to dziękuję bardzo. Jeśli prawdziwa miłość istnieje to sama da o sobie znać, ale czy istnieje? Może to tylko założenia, a w założeniach to komunizm też był fajny, gorzej było z praktyką. :]

Tym optymistycznym akcentem kończę tego przydługawego posta. Muszę przyznać, że ten edytorek "Dark Room" rzeczywiście pozwala się skupić tylko na tym co się pisze.

Wesołych Świąt!

niedziela, 2 grudnia 2007

Filmowe fakty ;)

Jako, że od oglądania filmów nie stronię, postanowiłem przytoczyć kilka filmowych faktów, które sam zaobserwowałem, bądź wyczytałem w innych takich zestawieniach i zapadły mi one w pamięć.
  • Telefony komórkowe w filmach zdają się często nie mieć tak prostej funkcji jak książka adresowa - musisz wybrać cały numer, nawet gdy dzwonisz do swojego przyjaciela.
  • Jeśli jesteś głównym bohaterem filmu akcji na pewno nie zginiesz, choćby Twój wróg wysłał przeciwko Tobie całą armię dobrze wyszkolonych najemników. Chyba, że jest to film Tarantino - wtedy wszystko może się zdarzyć, ale nie martw się - na pewno zdążysz zaliczyć najbardziej gorącą laskę w filmie, zanim ktoś Cię zastrzeli.
  • Jeśli jesteś zakompleksionym nastolatkiem, który podkochuje się w najładniejszej dziewczynie w szkole, a ona kręci z jakimiś osiłkami i Cię nie zauważa, pod koniec filmu na pewno będzie Twoja. Uratujesz jej życie i przy okazji Świat, wykorzystując swoje niesamowite zdolności (np. wiedzę o komputerach), a ona zobaczy jaki jesteś wspaniały. Możesz także liczyć na scenę kiedy ona ogrzewa Cię własnym ciałem po tym jak musiałeś się wykąpać w ubraniu, żeby dostać się do ostatniego działającego aparatu telefonicznego w zalanym korytarzu.
  • Nigdy nie zdejmujesz ubrania kiedy wchodzisz do wody - zwłaszcza jak robisz to przy dziewczynie w której jesteś zakochany (patrz punkt wyżej).
  • Kiedy zostaniesz postrzelony, kula nigdy nie trafi np. w kręgosłup robiąc z Ciebie kalekę na całe życie - przecież to niesmaczne. No i jak wtedy zaliczyłbyś najbardziej gorącą laskę w filmie?
  • Jeśli to serial policyjny (np. CSI), a Ty jesteś jednym z głównych bohaterów, masz gwarancję, że wszystkie kobiety z którymi będziesz pracował będą oszałamiająco piękne.
  • Mimo, że jesteś na skraju bankructwa, nie przeszkadza Ci to jeździć wypasionym sportowym wozem i mieszkać w luksusowym mieszkaniu.
Ciąg dalszy być może nastąpi...