Święta za pasem. Znowu...
Nie da się ukryć, że gdzieś ta świąteczna atmosfera ode mnie uciekła. Kiedy byłem młodszy było jakoś inaczej - może przez to, że z taką niecierpliwością czekałem na Wigilię i na prezenty. Teraz już tak nie jest, a na prezenty to sobie sam muszę zapracować, co oczywiście samo w sobie nie jest złe. :-)
Co od ostatnich Świąt się zmieniło? Na pewno zdałem sobie sprawę z wielu rzeczy - choćby z tego, że człowiek nie jest niezniszczalny. Nawet zacząłem myśleć jak sobie zorganizować przyszłość, żeby było w miarę ok (nawet o jakimś ubezpieczeniu sobie myślałem).
Zdałem sobie też sprawę, że nie należy zaśmiecać myśli gdybaniem i czarnymi scenariuszami. Czas naszego "procesora", który mamy, może być znacznie lepiej wykorzystany, niż do takich bzdur. Choćby do tego, żeby poprawić lub spróbować poprawić niektóre rzeczy w naszym życiu.
Z takich przemyśleń wyszła też implikacja, że jestem za mało niezależny, że do tej pory tak naprawdę nie dotarło do mnie, że powinienem dążyć właśnie do niezależności.
Co do pracy - zwolnienie z wiadomej firmy było niemal błogosławieństwem i jakoś nie żałuję, że już tam nie pracuję. Fakt - programista ze mnie jak na razie kiepski i łapię się na tym, że za dużo jeszcze myślę "jakby to było gdyby", zamiast robić. Jak to kiedyś stwierdził mój kolega, który przez kompem spędził na pewno z 2x więcej czasu niż ja i do eksperta mu coraz mniej brakuje "trzeba pisać jak najwięcej". I jak tutaj zaprzeczać, kiedy stwierdził to gość, który już nawet swój obiektowy język programowania stworzył?
Światopogląd mi się też zmienił od tego posta, kiedy to napisałem "i przestać w końcu być samotnym". Już mi jakoś na tym nie zależy specjalnie. Nawet sobie nie potrafię wyobrazić kogoś z kim mógłbym się dobrze czuć. Może dlatego, że nigdy tak naprawdę nie byłem zbyt pewny sie w towarzystwie innych. Samotny się czasem czuję - w końcu człowiek jest istotą stadną. Tylko jakoś nie mam potrzeby zakładania rodzinki i potem pracowania na gromadkę dzieci, a pewnie większość dziewczyn tego w końcu od faceta by chciała - "instynkt macierzyński", czy jakoś tak.
O fakcie, że wiecznie chodzę z przypiętą ogromną plakietką "KOLEGA", którą widzą wszystkie dziewczyny, które znam, nawet nie ma co wspominać. :D
Wracając do tematu Świąt - sobie życzyłbym zapału do pracy i samodyscypliny. Szanownym Czytelnikom (sobie oczywiście też) zdrowia i nic więcej, bo tak naprawdę to resztę można sobie samemu zdobyć. Miłości życzył nie będę, bo jak czasem widzę "miłość" (dzisiaj: "jakiś Ty wspaniały/wspaniała", jutro: "mam innego/inną"), to dziękuję bardzo. Jeśli prawdziwa miłość istnieje to sama da o sobie znać, ale czy istnieje? Może to tylko założenia, a w założeniach to komunizm też był fajny, gorzej było z praktyką. :]
Tym optymistycznym akcentem kończę tego przydługawego posta. Muszę przyznać, że ten edytorek "Dark Room" rzeczywiście pozwala się skupić tylko na tym co się pisze.
Wesołych Świąt!
środa, 19 grudnia 2007
niedziela, 2 grudnia 2007
Filmowe fakty ;)
Jako, że od oglądania filmów nie stronię, postanowiłem przytoczyć kilka filmowych faktów, które sam zaobserwowałem, bądź wyczytałem w innych takich zestawieniach i zapadły mi one w pamięć.
- Telefony komórkowe w filmach zdają się często nie mieć tak prostej funkcji jak książka adresowa - musisz wybrać cały numer, nawet gdy dzwonisz do swojego przyjaciela.
- Jeśli jesteś głównym bohaterem filmu akcji na pewno nie zginiesz, choćby Twój wróg wysłał przeciwko Tobie całą armię dobrze wyszkolonych najemników. Chyba, że jest to film Tarantino - wtedy wszystko może się zdarzyć, ale nie martw się - na pewno zdążysz zaliczyć najbardziej gorącą laskę w filmie, zanim ktoś Cię zastrzeli.
- Jeśli jesteś zakompleksionym nastolatkiem, który podkochuje się w najładniejszej dziewczynie w szkole, a ona kręci z jakimiś osiłkami i Cię nie zauważa, pod koniec filmu na pewno będzie Twoja. Uratujesz jej życie i przy okazji Świat, wykorzystując swoje niesamowite zdolności (np. wiedzę o komputerach), a ona zobaczy jaki jesteś wspaniały. Możesz także liczyć na scenę kiedy ona ogrzewa Cię własnym ciałem po tym jak musiałeś się wykąpać w ubraniu, żeby dostać się do ostatniego działającego aparatu telefonicznego w zalanym korytarzu.
- Nigdy nie zdejmujesz ubrania kiedy wchodzisz do wody - zwłaszcza jak robisz to przy dziewczynie w której jesteś zakochany (patrz punkt wyżej).
- Kiedy zostaniesz postrzelony, kula nigdy nie trafi np. w kręgosłup robiąc z Ciebie kalekę na całe życie - przecież to niesmaczne. No i jak wtedy zaliczyłbyś najbardziej gorącą laskę w filmie?
- Jeśli to serial policyjny (np. CSI), a Ty jesteś jednym z głównych bohaterów, masz gwarancję, że wszystkie kobiety z którymi będziesz pracował będą oszałamiająco piękne.
- Mimo, że jesteś na skraju bankructwa, nie przeszkadza Ci to jeździć wypasionym sportowym wozem i mieszkać w luksusowym mieszkaniu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)